Odwiedzam opatrzone miejsca, nieciekawie bliskie. Oglądam, czym stają się, kiedy wyłuskać ich czysty kształt z głupich, dziecięcych wspomnień (zwycięskich siniaków, schadzek, wątpliwości kłujących w brzuchu - sytuacji, które, choć nie mają już większego znaczenia, wciąż budują). Zaczynam czuć się obca, jest mi lżej, kiedy wreszcie przestaję zajmować się swoimi sprawami. Staram się o bezinteresowną uwagę i czułość dla rzeczy, które były tutaj, zanim ja byłam - i które nadal mają miejsce bardziej niż ja.
Znowu mocniej czuję Warszawę.


/ Co roku o tej porze, trochę po omacku, podejmuję większe, nagłe decyzje. Dają początki  i miłe poczucie akcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz